Poniższy opis został zredagowany przez pacjenta. Pacjent nie otrzymał żadnych wskazówek ani pytań z kliniki. Swoim opisem chciał przedstawić innym pacjentom, którzy przygotowują się do zabiegu lub zastanawiają się nad wykonaniem zabiegu przeszczepu włosów. Pacjent w autentyczny sposób przedstawił proces gojenia miejsca biorczego i dawczego na własnym przykładzie. Czytając opis pacjenta należy pamiętać, ze każda osoba się różni a proces gojenia i wzrostu włosów może przebiegać w inny sposób. Opis należy traktować jako przykładowy.

DZIEŃ 1 – przeszczep włosów na zakola (zabieg)

Mam 26 lat i zdecydowałem się na zabieg przeszczepu włosów w okolicach zakoli. Byłem na kilku konsultacjach i zostałem przygotowany farmakologicznie do zabiegu. W ciągu roku przed zabiegiem przyjmowałem finasteryd oraz stosowałem Loxon 5% (raz / dwa razy dziennie). Na ostatniej konsultacji lekarz wycenił zabieg na 1600 graftów i poinformował mnie w bardzo szczegółowy sposób, jak przebiega zabieg oraz jak będzie wyglądać moje życie po transplantacji.

Stan owłosienia głowy przed zabiegiem

Procedura przeszczepu rozpoczęła się chwilę po godzinie 8:00. Składała się z dwóch części – pobrania włosów i ich wszczepieniu w miejsca objęte łysieniem. Panie przygotowujące mnie do zabiegu były bardzo miłe oraz wytłumaczyły mi co zaraz nastąpi. Dodatkowo zmierzyły mi ciśnienie i wykonały inne potrzebne czynności. Zabieg był bezbolesny z wyjątkiem momentów, kiedy to wprowadzane było znieczulenie zarówno z tyłu jak i z przodu głowy. Gumowe piłeczki do ściskania naprawdę bardzo się przydały, chociaż gdy je dostałem byłem lekko zdezorientowany. Pierwsza część zabiegu trwała około 2 godzin i należała do mniej przyjemnych ze względu na dość niewygodną pozycję – musiałem leżeć na brzuchu twarzą do podłogi, aby lekarz mógł pobrać grafty z części potylicznej. Gdy znieczulenie zaczęło działać, nie czułem już wcale swojej głowy i przyznam szczerze, że gdybym nie wyspał się w nocy mógłbym spokojnie przespać cały ten proces. Po pierwszym poborze na tylną część głowy został założony opatrunek. Podczas przerwy miałem możliwość zjedzenia ciepłego posiłku – przyznam, że porcja była spora, ale mój organizm chyba naprawdę tego potrzebował.

Druga część trwała około 3 godzin. Rozpoczęła się od wstrzyknięcia znieczulenia, a reszta zabiegu była praktycznie bezbolesna. Załoga znajdująca się w sali była bardzo miła i część zabiegu minęła częściowo na rozmowie. Po zakończeniu przeszczepu włosów na zakola spojrzałem w lustro i zauważyłem, że moja głowa jest o wiele większa – opuchnięta i zaczerwieniona. Miejsce biorcze zostało także potraktowane specjalnym preparatem, gdyż tutaj nie można założyć opatrunku.


Głowa zaraz po przeszczepie

Po powrocie do hotelu byłem zdecydowanie wykończony zabiegiem. Czułem się dobrze, ale nie miałem sił. Skorzystałem z tabletki przeciwbólowej, ze względu na ból, który pojawił się w okolicy czoła. Podejrzewam, że był on spowodowany obrzękiem powstałym podczas zabiegu. Sama głowa nie bolała mnie wcale. Miałem także obawy przed snem, a szczególnie półsiedzącą pozycją i w ciągu całej nocy spałem może tylko 3 godziny. Wiedziałem jednak, że teraz muszę szczególnie uważać na swoją głowę. Z pomocą przyszła mi poduszka, którą otrzymałem w klinice – bez niej raczej bałbym się w ogóle zasnąć.

DZIEŃ 2 – po przeszczepie włosów na zakola

Pobudka nie należała do najprzyjemniejszych ze względu na zbyt krótki czas snu. Rano udałem się do kliniki, gdzie został mi zmieniony opatrunek i według zaleceń, miałem go ostatecznie zdjąć następnego dnia rano. Ogólnie czułem, że moja głowa jest lekko obolała, jednak nie był to ból, a jedynie specyficzne uczucie przemęczenia skóry. W drodze do domu zjadłem porządny obiad, a po powrocie wykupiłem przepisane mi lekarstwa. Ciągle czułem zmęczenie. Opuchlizna znacznie się zmniejszyła, ale nadal utrzymywała się w okolicy czoła i skroni. Mimo pozycji półleżącej cieszyłem się, że jestem już w swoim łóżku.

Wiedziałem, że opatrunek mógł jeszcze plamić pościel, dlatego nie trzymałem głowy bezpośrednio na poduszce. Zdecydowałem, że najbliższe kilkanaście dni spędzę w mieszkaniu, ze względu na niskie listopadowe temperatury i nie będę narażał głowy na niepotrzebne niesprzyjające warunki.

DZIEŃ 3

Rano zdjąłem opatrunek. Trwało to chwilę i było bezbolesne – czułem lekki dyskomfort – tył głowy jeszcze nie doszedł do siebie. Zacząłem nakładać przepisaną mi maść. Obawiałem się, że może to sprawiać ból, jednak myliłem się. Najgorszymi czynnościami było ubieranie się, gdyż musiałem uważać, aby nie naruszyć przeszczepionych graftów. Głowa zaczęła lekko swędzieć – nie myłem jej od dnia zabiegu i musiałem poczekać jeszcze prawie tydzień zanim nałożę szampon.

Przed snem zdecydowałem, że założę opatrunek jeszcze na jedną noc i uważam, że podjąłem słuszną decyzję. Powoli zacząłem przyzwyczajać się do pozycji półsiedzącej i nie była ona już tak
uciążliwa. Lekarz przepisał mi tabletki, które miały wspomóc rozluźnienie mięśni, tak aby w nocy nieświadomie nie podrapać głowy, jednak zdecydowałem, że jeszcze ich nie wezmę.

DZIEŃ 4

Rano ostatecznie zdjąłem opatrunek. Był niemalże czysty i doszedłem do wniosku, że nie muszę już zakładać go ponownie.


Tył głowy po zdjęciu opatrunku

Tego dnia pierwszy raz polewałem głowę wodą, co sprawiło mi dużą przyjemność. Zauważyłem też, że skóra z okolic, które nie zostały objęte przeszczepem zaczęła się lekko łuszczyć. Prawdopodobnie przez to, że nie mogłem normalnie pozbyć się naskórka myjąc głowę. Skóra głowy przyzwyczajona do wcześniejszej częstotliwości mycia nie mogła sobie poradzić z naskórkiem. Strupki w okolicach biorczych wyglądały nadal tak samo jak zaraz po ich zaschnięciu po zabiegu. Kolejne dni po przeszczepie włosów na zakola mijały bardzo podobnie.

DZIEŃ 8

8 dnia po zabiegu przestałem nakładać krem na tylną część głowy i strupki zaczęły odpadać stamtąd w sporych ilościach. Czułem niewielkie ukłucia w pojedynczych punktach, jednak nic mnie nie bolało.


Obszar pokryty strupkami 8 dni po zabiegu

DZIEŃ 9

W 9 dniu od zabiegu przeszczepu zakoli pierwszy raz nałożyłem na strupki oliwkę i umyłem głowę szamponem. Przód głowy nadal się nie zmieniał. Podczas mycia starałem się delikatnie nakładać pianę szamponu na strupki, tak aby pozwolić im spokojnie nasiąknąć i odkleić się od skóry.

2 TYGODNIE PO ZABIEGU

Po 2 tygodniach od zabiegu mogłem stwierdzić, że głowa z tyłu była całkowicie zagojona. Strupki odpadły w 10 dniu. Nie stosowałem tam więcej kremu. Widoczne były niewielkie przerzedzenia włosów – widziałem dosyć wyraźnie obszar, z którego pobierane były grafty. Skóra była lekko zaczerwieniona.


Tył głowy 2 tygodnie po zabiegu

Przód głowy nadal pokrywały strupki, które jak się dowiedziałem po konsultacji z kliniką powinny już odpaść. Podejrzewam, że duża gęstość przeszczepu spowodowała, że strupki trzymały się włosów. Zauważyłem, że odkąd zacząłem myć włosy szamponem, strupki z dnia na dzień zaczęły odklejać się od skóry głowy. Ostatecznie tego dnia z pomocą wody i oliwki zacząłem wykonywać palcami okrężne ruchy na powierzchni strupków. Trwało to około pół godziny, ale zmyłem wszystkie strupki. Zauważyłem, że w każdym strupku znajduje się przynajmniej jeden włos, ale nie było ich więcej niż 3 w jednym fragmencie. Nie przejąłem się tym, gdyż wiedziałem, że jest to proces naturalny i włosy wypadną. Efekt po zmyciu był oszałamiający – dopiero patrząc na głowę pod odpowiednim kątem mogłem zauważyć granicę przeszczepu. Gęstość i kolor przeszczepionych włosów w zasadzie nie odbiegały od tych naturalnych. Na obszarze biorczym widać było zaczerwienienie. Skóra głowy przestawała się łuszczyć. Przez okres 2 tygodni, może raz albo dwa miałem ochotę podrapać się po głowie, jednak nie było to uciążliwe i nie musiałem wcale przyjmować tabletek, które przepisał mi lekarz. Postanowiłem też, że do czasu, będę spał w pozycji półleżącej, aby nie naruszyć niepotrzebnie obszaru biorczego, dlatego miała być to pierwsza noc przespana normalnie.


Przód głowy przed i po zmyciu strupków

3 TYGODNIE PO ZABIEGU

Tył głowy zarósł na tyle, że losowa osoba, która spojrzałaby na moją głowę, nie domyśliłaby się, że miałem stamtąd pobierane włosy do przeszczepu. Przeszczepione włosy wypadły, ale naprawdę w minimalnych ilościach. Całość wyglądała naprawdę dobrze. Zacząłem normalnie myć głowę.


Tył głowy 3 tygodnie po zabiegu

5 TYGODNI PO ZABIEGU

Po tym okresie w obszarach biorczych pozostało około 10% włosów – reszta wypadła albo złamała się zaraz przy skórze głowy. Co ciekawe, małe cienkie włoski wciąż nie wypadają. Zastanawiam się, ile z tych włosów to włosy przeszczepione, a ile to włosy odzyskane przez stosowanie preparatu Loxon. W kilku miejscach zauważyłem już odrastanie włosów – prawdopodobnie tych, które złamały się i nie wypadły.


4 tygodnie po zabiegu


5 tygodni po zabiegu

2 MIESIĄCE PO ZABIEGU

Przez ostatnie tygodnie obserwowałem głowę, jednak nie widziałem większych zmian. Zaczerwienienie z okolic biorczych nie było już tak widoczne. Tył głowy zarósł na tyle, że nie było możliwe odszukanie miejsc, z których były pobierane włosy. Postanowiłem przyciąć włosy i zauważyłem, że miejsce dawcze jest lekko zaczerwienione, jednak nie kontrastowało to bardzo z normalną skórą głowy. Zdecydowałem, że włosy z tyłu głowy będę skracał do długości około 1cm.

3 MIESIĄCE PO ZABIEGU

Po około 9-10 tygodniach po zabiegu zauważyłem, że w okolicach zakoli zaczynają pojawiać się nowe włosy – początkowo w małych ilościach, ale pewnego dnia okazało się, że cały obszar jest pokryty małymi włosami, które rosły z dnia na dzień. Dziś, ponad 3 miesiące po zabiegu mogę stwierdzić, że gęstość przeszczepionych włosów nie różni się wcale od włosów, które rosną naturalnie na szczycie głowy. Ciągle pojawiają się nowe włosy, jednak te, które zaczęły rosnąć jako pierwsze mają już ponad centymetr długości. Wkrótce odwiedzę fryzjera, aby wyrównać długość włosów na szczycie głowy do tej w zakolach. Pomimo tak krótkiego czasu, który minął od zabiegu jestem bardzo zadowolony z efektów i wierzę, że za jakieś pół roku będę cieszył się naprawdę bujną fryzurą.


Stan po 3 miesiącach po zabiegu

Dodam od siebie, że przez pierwsze tygodnie słuchałem dużo muzyki klasycznej oraz takiej, która powodowała przykurcz mięśnia przywłosowego, czyli tzw. „gęsią skórkę” na głowie. Nie wiem, czy miało to jakieś znaczenie – na pewno pomogło mi opanować jakikolwiek stres, ale mogę tylko domniemywać, że takie ruchy mięśni mogły również przyczynić się do przyszłych rezultatów oraz ogólnej skuteczności zabiegu. W ciągu pierwszego miesiąca zaledwie kilka razy opuściłem mieszkanie. Powstrzymałem się od ćwiczeń oraz niepotrzebnych wysiłków.


Zobacz także: przeszczep brodyprzeszczep brwi, przeszczep włosów FUE, przeszczep włosów metodą no shaving, terapia osoczem bogatopłytkowym.